30 lat od zatrucia srebrem, czyli gdzie są chłopcy z Barcelony

30 lat od zatrucia srebrem, czyli gdzie są chłopcy z Barcelony
fot. PAP
Piłkarska reprezentacja zdobyła na IO w Barcelonie srebrny medal.

Już 30 lat minęło od ostatniego medalu olimpijskiego dla Polski w dyscyplinach drużynowych. Piłkarze Janusza Wójcika w finale IO 1992 przegrali na Camp Nou, w obecności prawie 100 tysięcy widzów i króla Juana Carlosa, 2:3 z Hiszpanią. Przypominamy, jak potoczyły się kariery i losy srebrnych medalistów, analizujemy dlaczego nie udało się - jak zapowiadali - "zmienić szyldu i jechać dalej", a także sprawdzamy co robią obecnie. Losy niektórych potoczyły się bardzo burzliwie.

Napastnicy:

 

Andrzej Juskowiak. Król strzelców igrzysk olimpijskich w Barcelonie (7 bramek). Znakomicie grał głową, duży instynkt do strzelania goli. Z Lechem Poznań już przed igrzyskami dwa razy zdobył mistrzostwo Polski i tytuł króla strzelców naszej ligi. W dorosłej kadrze zagrał 39 razy i strzelił 13 goli. Już przed igrzyskami podpisał kontrakt ze Sportingiem Lizbona, w którym grał ze słynnym Luisem Figo, a ich trenerem był Bobby Robson.

 

Zrobił sporą karierę w ligach zagranicznych, ale stać go było na jeszcze więcej, podobnie w reprezentacji Polski. Strzelał dużo goli dla Sportingu Lizbona, Olympiakosu Pireus, Borussii Moenchengladbach, Wolfsburga i na koniec kariery dla Energie Cottbus i Erzgebrige Aue. Zaliczył też epizod w USA, w New York Metro Stars w pięciu meczach zdobył jedną bramkę. Przez całą zawodową karierę strzelił około 250 goli.

 

Po zakończeniu kariery był trenerem napastników (szkolił m.in. Roberta Lewandowskiego) i skautem Lecha Poznań, wiceprezesem Lechii Gdańsk ds. sportowych, wiceprezesem wielkopolskiego ZPN. Współpracował jako ekspert z wieloma stacjami telewizyjnymi. Od czasów występów w Sportingu związany z Portugalią, posiada dom pod Lizboną, prowadził restaurację w Estoril.

 

Wojciech Kowalczyk. Jeden z najbardziej zmarnowanych talentów polskiej piłki. W dużej mierze ze swojej winy i dość lekkiego podejścia do futbolu oraz życia, później przeszkodziły mu też kontuzje. Gdy trenowałem jako trampkarz i junior w Legii, grał przeciwko nam jako napastnik Poloneza Warszawa. Już jako dzieciak strzelał mnóstwo goli.

 

Jako 19-latek miał wejście smoka w Legii w meczu z ówczesnym mistrzem Włoch, naszpikowaną gwiazdami Sampdorią, której strzelił w Genui dwa gole na wagę awansu do półfinału Pucharu Zdobywców Pucharów. A w nim zdobył bramkę na Old Trafford w spotkaniu z Manchesterem United. Wydawało się, że mamy napastnika światowej klasy, który wyląduje w wielkich firmach, tak się jednak nie stało.

 

Do kadry Wójcika wskoczył jako jeden z ostatnich, po brawurowym wejściu do Legii, ale szybko stał się pupilem trenera, obaj pochodzą z Warszawy i – jako, że znani byli z niewyparzonego języka – szybko znaleźli... wspólny język. Drugi po Juskowiaku strzelec drużyny w Barcelonie (4 gole), dał Polsce prowadzenie w finałowym meczu z Hiszpanią na Camp Nou. W dorosłej kadrze zagrał 39 meczów, zdobył 11 bramek, stać go było na znacznie więcej.

 

Był liderem Legii Wójcika, która zdobyła w 1993 roku mistrzostwo Polski, ale zostało jej ono odebrane przez PZPN ze względu na ustawiony mecz z Wisłą Kraków (oficjalnie ma więc z Legią trzy tytuły mistrza kraju w latach 1994, 1995 i 2002). Kowalczyk stopniowo obniżał loty i Legia sprzedała go w 1994 roku do Betisu Sewilla za 1,75 mln dolarów. W Betisie w 62 meczach strzelił w lidze hiszpańskiej 14 goli i został oddany do Las Palmas.

 

Wrócił jeszcze na jedną rundę do Legii w 2001 roku. Karierę kończył mając zaledwie 32 lata na Cyprze, gdzie w Anorthosisie Famagusta strzelił 24 gole w 27 meczach (został królem strzelców ligi), a z Apoelem Nikozja zdobył mistrzostwo kraju.

 

Jest kontrowersyjną postacią poza boiskiem. Był skonfliktowany z Antonim Piechniczkiem, gdy ten prowadził reprezentację Polski i przestał powoływać Kowalczyka do kadry, nazwał napastnika "szczurem, który kąsa". Występuje od lat jako ekspert w różnych mediach. Znany jest z ostrych wypowiedzi, wydał skandalizującą biografię.

 

Grzegorz Mielcarski. Początkowo to on był partnerem Juskowiaka w ataku reprezentacji olimpijskiej Wójcika, ale później przegrał rywalizację z Kowalczykiem i wchodził na zmiany. Dobry napastnik, świetnie grający głową, niezwykle twardy i waleczny. W dorosłej reprezentacji Polski zagrał tylko 10 razy, strzelił jednego gola.

 

W Ekstraklasie strzelał gole dla Olimpii Poznań, Górnika Zabrze, Widzewa Łódź, Pogoni Szczecin i Amiki Wronki. Zaliczył za granicą epizody w Servette Geneva, Salamance i AEK Ateny. Najbardziej jest znany z pobytu w FC Porto, gdzie przez cztery sezony głównie wchodził z ławki rezerwowych, ale zagrał w 41 meczach i strzelił 8 goli. Ma z tym klubem na koncie cztery tytuły mistrza Portugalii.

 

W latach 2004-2006 był dyrektorem sportowym Wisły Kraków, ściągnął do tego klubu Jakuba Błaszczykowskiego po rekomendacji Jerzego Brzęczka. Zrezygnował z pracy w Wiśle, nie widział możliwości współpracy z niektórymi osobami z zarządu i nie zgadzał się z ich działaniami. Od wielu lat jest ekspertem i komentatorem piłkarskim w stacjach telewizyjnych.

 

Mirosław Waligóra. Tuż przed igrzyskami został w barwach Hutnika Kraków królem strzelców polskiej ligi, wspólnie z Jerzym Podbrożnym strzelili po 20 goli. W Barcelonie zagrał tylko w meczu z Kuwejtem (2:0), gdy wszedł z ławki rezerwowych, ale nie wykorzystał rzutu karnego i więcej już szansy od Wójcika nie dostał. Nie zagrał też w kadrze seniorów

 

W 1994 roku wyjechał do belgijskiego Lommel SK, w którym przez 9 lat zagrał 242 razy i strzelił 61 goli. Został w tym mieście na stałe, pracuje w miejskim urzędzie sportu, był też radnym w Lommel, posiada belgijskie obywatelstwo.

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie