Kto królem strzelców La Liga? Karim Benzema wzbudza większe zaufanie niż Robert Lewandowski

Walka o tytuł króla strzelców ligi hiszpańskiej powinna być w tym sezonie wewnętrzną sprawą Karima Benzemy i Roberta Lewandowskiego. Ich rywalizacja zapowiada się spektakularnie, obaj mają podobne notowania u bukmacherów (2:1). Stawiam jednak tezę, że większe szanse na Trofeo Pichichi ma Benzema, bo Real Madryt jest mocniejszy od Barcelony, a jego snajper zgrany z zespołem. Za plecami Francuza i Polaka jest już przepaść. Trzeci Vinicius Junior ma notowania 14:1.
Wyskoczą zza pleców "Lewego"?
Ta sama uwaga dotyczy więc także Ansu Fatiego (notowania do 25 do 33:1), dodatkowo ten młody piłkarz dopiero wraca do formy po długiej przerwie spowodowanej kontuzją, trudno mu będzie o stabilną formę i regularne strzelanie goli, zwłaszcza, że nie wiadomo jak często będzie pojawiał się w podstawowym składzie Blaugrany.
Jeszcze niżej oceniane są szanse na koronę dla Dembele (od 33 do 40:1), który w poprzednich sezonach potrafił być bardzo nieskuteczny i dał się trochę poznać jako taki jeździec bez głowy. Wydaje się, że trochę dojrzał i może zdobywać więcej bramek, ale prawie na pewno nie na tyle, by walczyć o tytuł króla strzelców La Liga.
Od 33 do 66:1 oceniane są szanse na to, że królem będzie Ferran Torres, któremu może być ciężko wywalczyć miejsce w podstawowym składzie ekipy Xaviego. Z kolei większość osób zakłada, że Depay odejdzie z Barcelony, albo do Włoch albo do Anglii, dlatego jego akcje w La Liga stoją nisko – od 33 aż do 80:1 – mimo że w poprzednim sezonie był najskuteczniejszym graczem Blaugrany (12 goli, a 11 strzelił Aubameyang, ale tylko przez jedną rundę).
Zbyt wielu strzelców w Atletico
Jeśli Benzemy i Lewandowskiego w klasyfikacji strzelców nie przeskoczą ich klubowi partnerzy, to kto z innych klubów ma na to szanse? I czy jest realne, aby po trzynastu latach przerwy po Trofeo Pichichi sięgnął ktoś poza Camp Nou i Santiago Bernabeu? Bardzo to wątpliwe.
Teoretycznie, jeśli już, to powinien to zrobić najlepszy strzelec trzeciej siły La Liga (a bywały sezony, że drugiej, czy nawet pierwszej), czyli Atletico Madryt. Problem jednak w tym, że w drużynie Diego Simeone, podobnie jak w Barcelonie, jest spora grupa mocnych, wyrównanych zawodników w ofensywie i ciężar strzelania goli rozkłada się na kilka osób. Nie ma takiego jednego goleadora, jakim Lewandowski był w Bayernie.
W poprzednim sezonie najwięcej goli strzelił dla Atletico Angel Correa, ale było to tylko 12 trafień, więc teraz – choć jest najwyżej notowany z graczy swojej drużyny – to kurs na niego waha się od 25 do 33:1. Chyba szybciej Robert Lewandowski zostanie królem strzelców mundialu w Katarze, grając w reprezentacji Polski, niż Correa najlepszym strzelcem La Liga.
Podobne szanse do niego (od 20 do 100:1) mają inni ofensywni gracze Atletico - Alvaro Morata (jego nieskuteczność jest już legendarna, to jest "antyLewandowski"), Antoine Griezmann (rozczarował i w Barcelonie i w Atletico, trudno w to uwierzyć, ale w minionym sezonie strzelił ledwie 3 gole w 26 meczach) czy Joao Felix (nierówny, a do tego to ofensywny pomocnik, a nie snajper).
Za słabe kluby Aspasa i Tomasa
W tej sytuacji – gdyby miał stać się cud, czyli np. Lewandowski stracił miejsce w składzie Barcelony, albo Benzema doznał kontuzji – koronę może zdobyć ktoś spoza wielkiej trójki: Real, Barcelona, Atletico. Wydaje się, że takich potencjalnych kandydatów jest najwyżej czterech. To przede wszystkim dwaj piłkarze, którzy zajęli drugie i trzecie miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców La Liga poprzedniego sezonu za Benzemą – Iago Aspas (18 goli, Celta Vigo) i Raul de Tomas (17, Espanyol Barcelona), którzy są notowani od 20 do 40:1.
Po pierwsze, jednak grają w trochę zbyt słabych drużynach, by ten tytuł był realny. Nawet jeśli drużyna gra tylko na nich, to stwarza w porównaniu z Realem i Barceloną zbyt mało sytuacji, by była szansa nastrzelać tyle goli, by zostać królem strzelców. Po drugie, choć to zdolni napastnicy, to klasą jednak znacznie odbiegają od Lewandowskiego, Benzemy, czy nawet Viniciusa Juniora, albo Aubameyanga.
Atak Żółtej Łodzi Podwodnej
Dwaj pozostali kandydaci do miejsca w czołówce spoza klubów wielkiej trójki, to Gerard Moreno i Arnaut Danjuma (obaj napastnicy Villarreal notowani z dużym rozrzutem od 18 do 50:1, bo nie do końca wiadomo, czego się po nich spodziewać). Moreno w poprzednim sezonie zagrał tylko 17 razy i strzelił 9 goli w La Liga dla Villarreal (rok wcześniej 23), bo borykał się z kontuzjami. Zwykle też zawodził w reprezentacji Hiszpanii.
Holender Danjuma może mieć lepszy ten sezon niż poprzedni debiutancki w La Liga (10 goli w 23 meczach), ale pewnie bramki Żółtej Łodzi Podwodnej rozłożą się między nich dwóch, więc jeśli mieliby zdobyć koronę, to chyba tylko – mówiąc żartobliwie - po zsumowaniu goli ich obu, a i tak nie wiadomo, czy przeskoczyliby Lewandowskiego albo Benzemę.
Trofeo Pichichi trampoliną do Złotej Piłki?
Sezon 2022/2023 zapowiada się więc pasjonująco nie tylko ze względu na odwieczną rywalizację Realu Madryt z Barceloną i El Clasico z udziałem Polaka, ale także z powodu tego prestiżowego i być może trzymającego w napięciu do ostatniej kolejki La Liga wyścigu Lewandowskiego i Benzemy o Trofeo Pichichi.
A kto je zdobędzie, może też sięgnąć po Złotą Piłkę 2023, zwłaszcza, jak jego klub odniesie sukces w Lidze Mistrzów...
Przejdź na Polsatsport.pl