Robert Zieliński: "Zwycięska porażka", czyli jest super, więc o co ci chodzi

Robert Zieliński: "Zwycięska porażka", czyli jest super, więc o co ci chodzi
fot. PAP
Czesław Michniewicz

Był "zwycięski remis" z Anglią na Wembley, który dał nam awans na mundial 1974, jest "zwycięska porażka" z Argentyną, która daje nam awans do 1/8 finału MŚ w Katarze. Architektem tego sukcesu jest Czesław Michniewicz, który oczarował niezwykłą taktyką, skuteczną strategią. Wszystko w grupie wyliczył nawet co do... jednej żółtej kartki. W szczęściu przebił nawet Kazimierza Górskiego, powtórzył wyczyn Antoniego Piechniczka z 1986 roku. Super trener, mistrz defensywy.

Szczęsny miał swoje Wembley i mundial 1974

 

Teraz jedyny raz na poważnie, bez szydery - wielka pochwała, chapeau bas. Wojciech Szczęsny. Jedyny polski pozytyw na tym mundialu. Wielka forma, bohater, jak dotąd najlepszy bramkarz turnieju. Tak jak Tomaszewski w 1974 roku obronił dwa rzuty karne, a to może nie być jeszcze koniec, za kilka dni mecz z Francją. Szczęsny też miał w Katarze swoje Wembley, jak Tomaszewski.

 

Choć osiem lat wcześniej Wojtek też miał swoje małe Wembley na Stadionie Narodowym, bo fantastycznie bronił w jedynym w historii wygranym przez Polskę meczu z Niemcami. Tu nawet przebił Tomaszewskiego, bo ten akurat meczów z Niemcami (tymi z RFN) nie wspomina dobrze. Porażka w 1971 roku 1:3, po której na czas jakiś wyleciał z kadry Górskiego, a później 0:1 z nimi na mundialu w 1974 roku, choć w tym meczu obronił karnego Hoenessa. Pokonał za to z kadrą Piechniczka NRD 1:0 i pojechaliśmy dzięki temu na mundial 1982, ale już bez Tomaszewskiego.

 

Chociaż dowcip "Lewego" jest na wysokim poziomie

 

Lewandowski, w wywiadzie po meczu z Argentyną, zrewanżował się Szczęsnemu dowcipem, za docinki po spotkaniu z Arabią Saudyjską, odnośnie niewykorzystanych przez napastnika Barcelony "setek". Zapytany o obronioną przez Wojtka drugą jedenastkę podczas tego turnieju, "Lewy" powiedział, że Szczęsny popełnił błąd, faulując Messiego, to musiał go naprawić, broniąc karnego. Dobrze, że chociaż poczucie humoru u naszego kapitana jest na wysokim poziomie.

 

Z tego awansu Biało-Czerwonych, chyba bardziej od nas cieszą się Francuzi. Oni zapewne nie mogą uwierzyć, że tak słaba drużyna awansowała do 1/8 finału i jak łaskawy był dla nich los. No bo jak można wyjść z grupy, gdy w dwóch meczach nie przeprowadza się żadnej składnej akcji, zakończonej groźnym strzałem? Polak potrafi. To może Trójkolorowych zdekoncentrować i zdezorientować. Trudno bowiem znaleźć logiczną receptę na taką taktykę, jaką stosują Polacy i metodę rozgrywania turnieju.

 

Trzy autobusy i dwa tiry na Francję

 

Wracając więc na chwilę do konwencji z T.Love i tego, że "Jest super"... Michniewicz przygotował już scenariusz na dalszą część mundialu. Z Francją parkujemy nie tradycyjny autobus w polu karnym, ale trzy autobusy, w czym powoli stajemy się mistrzami, w końcu trening czyni mistrza. Nasz selekcjoner w tym elemencie prześcignął już samego protoplastę tego stylu - Jose Mourinho (w końcu Michniewicz nazywany jest "polskim Mourinho"). Nawet to twórczo rozwinął, bo stawia też dwa tiry na połowie przeciwnika, które nie pozwalają nam rozgrywać akcji ofensywnych, stwarzać sytuacji i oddawać strzałów na bramkę przeciwnika, by się nasi piłkarze za daleko nie zapędzali.

 

Dzięki tej zabójczo skutecznej taktyce, dociągniemy więc w niedzielę z Francją do 120 minuty z wynikiem 0:0, po tym jak Mbappe trzy razy trafi w słupek, Giroud dwa razy w poprzeczkę, a Wojtek obroni dwa razy sam na sam z Griezmannem. W serii jedenastek nasi co prawda cztery razy spudłują, ale Szczęsny obroni wszystkie pięć strzałów i awansujemy do ćwierćfinału. A później to już będzie z górki.

 

Awans tylko przedłuży agonię?

 

Grecja, grając defensywny futbol, sprawiła pod wodzą Otto Rehhagela największą sensację w historii piłki nożnej, zdobyła w 2004 roku mistrzostwo Europy. My idziemy po mistrzostwo świata. I mamy znacznie trudniej. Bo tamta defensywna Grecja, której nie dało się oglądać, w porównaniu z kadrą Polski z Kataru, grała porywający, ofensywny futbol, a nasi chcą zdobyć tytuł, praktycznie nie grając w piłkę, nie stwarzając sytuacji, tylko przeszkadzając rywalom. Niby niewykonalne, ale po tym cudzie z awansem do 1/8 finału, jestem już gotowy uwierzyć we wszystko.

 

Kolega co prawda już w trakcie drugiej połowy napisał: "Tak naprawdę, to awans tylko przedłuży agonię. Francja nas zmiażdży". Widać, że jeszcze nie w pełni dostrzega i docenia geniusz taktyczny Michniewicza oraz jego nieziemskie pokłady szczęścia. Przecież jedno z powiedzonek Kazimierza Górskiego, brzmiało: "Jeśli szczęście się powtarza, to już nie jest szczęście". To już jest reguła, zasada, styl. Drugi z kolegów już bardziej wyczuwa klimat, bo napisał z nadzieją: "Może Francja będzie miała gorszy dzień...".

 

Czesław Michniewicz to twórcą nowego trendu, systemu - pierwszy w historii wybitny trenerski "mistrz antyfutbolu". Oby już do finału w Katarze nikt nie znalazł antidotum na ten jego autorski "pomysł" na piłkę nożną, a selekcjoner i jego "Orły" przyniosły nam pod choinkę, z tego grudniowego mundialu, prezent o jakim nikt nawet nie śmiał marzyć...

 

Katarczycy i FIFA też są super

 

Jeszcze na koniec, a propos Muńka Staszczyka, inna zwrotka z jego tekstu "Jest super". Jest wizjonerska, wygląda jakby była specjalnie napisana na mundial w Katarze i dedykowana jego gospodarzom i FIFA:

 

"Mamy tolerancję wobec innych upodobań

Kościół zaciekle broni najbiedniejszych

Bogaci są fajni i w miarę uczciwi

Policja surowo karze złych przestępców

Jest super, jest super. Więc o co Ci chodzi".

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie