"Chcę zobaczyć szczyt moich możliwości"
- Ogromną radość od zawsze sprawiało mi strzelanie goli. Do tego to "kiwanie" się, gra jeden na jeden, tworzenie kombinacyjnych akcji i asystowanie przy bramkach. To przychodziło mi tak jakoś spontanicznie i naturalnie. Zresztą zarówno dziadek jak i tata byli napastnikami, więc można z lekkim przymrużeniem oka powiedzieć, że obaj smykałkę do gry w ataku przekazali mi w genach – mówi Jakub Ślusarczyk, nowy napastnik grającego w czeskiej ekstralidze hokeja na lodzie, HC Vitkovice.

Twoją drugą sportową pasją stał się tenis ziemny. Zresztą dzięki Tobie tenisowego bakcyla złapał także Krzysztof Maciaś…
Faktycznie tenis jest taką odskocznią od hokeja. To znakomite uzupełnienie do letnich przygotowań i dobry sposób na utrzymanie formy oraz kondycji. W tenisa gram od czwartego roku życia. Moja ciocia jest trenerką i mniej więc do trzynastego czy czternastego roku regularnie uczęszczałem na tenisowe zajęcia. To nie była zwykła rekreacja, ale takie już profesjonalne treningi. Później, gdy obowiązki hokejowe nie pozwalały mi na regularne zajęcia, to przynajmniej raz w tygodniu przychodziłem na kort, aby pograć i utrzymać tenisową formę.
Skoro od czwartego roku życia trenowałeś tenis, to czy nie wolałeś zamienić hokejowego krążka na piłeczkę tenisową? Ewentualnie dlaczego wybrałeś hokej, a nie na przykład futbol?
Tenis mnie zdecydowanie bardziej "kręci" od piłki nożnej. Świetnie wpływa na rozwój, jest dla mnie doskonałą formą treningu. Moim idolem jest Rafael Nadal. "Dorastałem" z nim. Czekam, kiedy wyleczy uraz i wróci na kort w optymalnej dyspozycji. Chciałbym, aby mógł godnie zakończyć swoją piękną karierę.
Widzę, że na dobre "wkręciłeś" się w tenis i doskonale wiesz, co się dzieje na światowych kortach.
Jestem cały czas na bieżąco w tematach tenisowych. Staram się oglądać mecze Igi Świątek, Huberta Hurkacza, a także Carlosa Alcaraza, którego styl bardzo lubię.
Miałeś okazję być na meczu Igi Świątek podczas świetnie obsadzonego turnieju, który w ostatnich latach był rozgrywany właśnie w Ostrawie.
Na meczu niestety nie byłem, ale Iga podczas tego turnieju przechodziła korytarzem naprzeciwko mojej szatni. Chciałem podejść poprosić autograf i zrobienie sobie wspólnego zdjęcia, ale jej ochroniarze nie wyrazili zgody. Szkoda.
Hokej na lodzie, tenis ziemny - widzę, że całe Twoje życie kręci się wokół sportu…
To prawda. Ostatnio odkryłem padla, który jest łatwiejszą odmianą tenisa, ale także znakomicie wpływa na kondycję i utrzymanie sylwetki. Taką trzecią moją sportową miłością jest narciarstwo. Moim wujkiem jest Michał Kałwa, olimpijczyk z Turynu w narciarstwie alpejskim. Razem z rodzicami jeździłem na stoki, głównie do Austrii, aby skorzystać z jego wiedzy oraz umiejętności zawodniczych i trenerskich i nauczyć się jeździć na nartach.
Co jest dla Ciebie najważniejsze?
Wsparcie od najbliższych osób i bliskiego mi otoczenia. To jest bardzo ważne, a ludzie często o tym zapominają. Warto to doceniać na każdym kroku, bo to pomaga osiągnąć sukces.
Przejdź na Polsatsport.pl