Lorek: Speedway po szwedzku

Kiedy w 1956 roku Szwed Ove Fundin przełamał hegemonię Anglosasów w indywidualnych mistrzostwach świata, Brytyjczycy, Australijczycy, Nowozelandczycy i Amerykanie zaczęli baczniej przyglądać się Skandynawom jeżdżącym na żużlu. Szwedzi mogą poszczycić się szerokim wachlarzem legend. Wychowali wielkich mistrzów: Bjorna Knutssona, Andersa Michanka, Pera Jonssona i Tony’ego Rickardssona.
Staromodny speedway?
Peter Karlsson, który tak rewelacyjnie ścigał się w Poole podczas finału Drużynowego Pucharu Świata w 2004 roku, zna smak złota. Jest bystrym obserwatorem żużlowej sceny. Uważa, że speedway nie jest obłąkańczo drogi, tylko wyszedł z mody. „Nie sądzę, że żużel jest bardzo kosztowny dla kogoś kto uprawia ten sport. Nie musi być wcale drogim sportem. Spójrzmy na Kyle’a Howartha, który obojętnie czy jeździł dla Swindon Robins czy dla Coventry Bees, potrafił wygrywać z bardzo dobrymi zawodnikami. Nie musiał ponieść gigantycznych wydatków, aby ścigać się dzielnie na poziomie Elite League. Kyle pokazał, że nie ma rzeczy niemożliwych. Problem leży gdzie indziej: dziś nie ma tylu młodych chłopaków, którzy chcą jeździć na żużlu.
Ludzie mają dzisiaj mnóstwo zajęć, ale i oferta skierowana do szerokiej publiczności jest bogatsza. Teatr, kino, video, wspinaczka wysokogórska, taniec, komputery. Młodzi ludzie nie chcą poświęcać się dla speedwaya, bo to sport dla chłopców z charakterem. Problem z narybkiem nie dotyczy jedynie Szwecji czy Wielkiej Brytanii. Mój wieloletni mechanik z Polski, Dariusz Piela, podzielił się ostatnio opinią, że w Polsce pojawia się coraz mniej chętnych, aby ścigać się na żużlu. Na egzaminach na licencję kiedyś były tłumy młodych chłopaków, a dziś z trudem udaje zebrać się dziesięciu chętnych! Świat ma zbyt bogatą ofertę dla młodych ludzi” – twierdzi Peter Karlsson, który wciąż przedkłada bieg na nartach nad czas spędzony przed telewizorem, ale Pikej urodził się w 1969 roku, więc jest oldschoolowcem…
Sky Sports bajecznie pokazuje żużel na szklanym ekranie. Dzięki wysiłkom Randera, Screensport rozkochał miłośników motoryzacji w szwedzkim żużlu. Eurosport pokazuje mecze Elitserien, ale to wciąż zbyt mało, aby mówić o zadowalających wynikach oglądalności. „Płatne kanały nie zawsze sprzyjają wzrostowi popularności danej dyscypliny. Wiele osób nie posiada dostępu do kodowanych kanałów sportowych. Dziś każdy może mieć w domowym zaciszu setki kanałów telewizyjnych, ale to, że speedway jest pokazywany w płatnej telewizji, niekoniecznie przekłada się na zamożność żużla.
Kiedy Rickardsson szalał na światowych torach, publiczna szwedzka telewizja SVT pokazywała na żywo Speedway Grand Prix. Ba, w niedzielne popołudnie bywały nawet powtórki i skróty sobotniego turnieju. Nawet jeśli nie byłeś maniakiem żużla, trudno było nie natknąć się na ryk motorów. To tak jakby speedway zagościł na antenie BBC 1. Dziś Speedway GP można obejrzeć na płatnej platformie TV10. Są tacy, którzy mają ten kanał, a i tak przegapią jeden czy dwa turnieje. Nasz mózg ma ograniczone pole manewru. Nie możemy wszystkiego przyswajać. Za czasów Rickardssona GP składało się z 6 rund, dziś mistrzowski cykl to 11 turniejów. Kiedy znaleźć czas, aby oglądać speedway? Angielska Elite League jest pokazywana na kanale C More, ale to wciąż zasięg mniejszy niż publiczna stacja SVT” – twierdzi Jonas Holmqvist.
W Szwecji można ścigać się na dwóch frontach. Przepisy zezwalają jednemu zawodnikowi na starty w obu ligach: Elitserien i Allsvenskan. To cudowne rozwiązanie dla zawodników, bo poszerza ich dochody, ale fatalne dla prestiżu dyscypliny. Z wolna zaczyna brakować zawodników, aby zbudować składy, a przecież prawa biologii są nieubłagane: Zorro (Magnus Zetterstroem), Pikej (Peter Karlsson) czy AJ (Andreas Jonsson) wiecznie nie będą jeździć na żużlu…
Speedway przypomina staromodny teatr, tudzież stare kino. Chodzą nań koneserzy, przywykli do czarodziejskiego klimatu jaki wywołują te niezwykłe motocykle, ale jak odciągnąć młodzież od multikina i przekonać ją, że w starym kinie danie wieczoru smakuje lepiej? „W Polsce na żużel nie chodzą już takie tłumy jak przed laty. Niektóre tradycyjne ośrodki bankrutują takie jak Gniezno, Ostrów Wielkopolski czy Lublin. W Szwecji próżno wypatrywać na horyzoncie nowego Tony’ego Rickardssona, brakuje oszałamiających talentów, ale są kluby, które świetnie sobie radzą jak chociażby Vetlanda. Klub Andreasa – Rospiggarna Hallstavik może być zadowolony z frekwencji. Eskilstuna przeżywa rozkwit jak za czasów Billy’ego Hamilla: 3000 widzów na meczu, imponująca średnia. W wymiarze lokalnym speedway wciąż cieszy się popularnością.
Nie malowałbym żużla jedynie w czarnych barwach. Nawet jeśli średnia widzów spadła w stosunku do najlepszych lat, dobra pogoda i intrygujący zawodnicy są w stanie przyciągnąć kibiców na trybuny. Elitserien ma stabilne fundamenty. Poza tym, każdy z nas, chorujących na speedway, nie może doczekać się początku maja, gdy szwedzka liga nabierze rozpędu… My jesteśmy jak kwiaty, który czekają aż łaskawa ręka ogrodnika podleje je wiosną…” – podsumowuje romantyk Jonas Holmqvist.
Jak nie kochać speedwaya, skoro powodem do zawieszenia kariery przez Daniela Nermarka, byłego zawodnika Birmingham Brummies, King’s Lynn Stars, Stali Gorzów i Włókniarza Częstochowa były… demony. „Wiesz dlaczego Daniel zakończył karierę? Przecież nie jest jeszcze taki stary, prawda? Ma dopiero 39 lat. Greg Hancock ma 46 i jest wicemistrzem świata… Nermarka osaczały demony, biesy, czarty, gdy stawał pod taśmą. Nie chciały od niego odejść. Ja też chciałbym zobaczyć demony obok siebie pod taśmą. Mogłyby się nawet do mnie przytulać, gdy ustawiam sobie nogę na haku i wyprzedzam Nickiego Pedersena, ale wolałbym przeżyć takie doświadczenie, a potem chciałbym, aby demony odfrunęły ode mnie i pozwoliły mi na spokojny sen” – powiedział urodzony w Vetlandzie Thomas Jonasson, były uczestnik cyklu GP. Było późno w nocy, prezentacja Eko – Dir Włókniarza Częstochowa dobiegła końca, a Jonasson marzył o tym, aby choć na moment puszczenia sprzęgła być osaczonym przez demony. Niebanalna wyobraźnia to siła, z której speedway czerpie pełnymi garściami, ale ilu z nas kocha niebanalność? Większość kocha ciepłą wodę w kranie, a nie plusk lodowatej wody w górskim potoku...
Przejdź na Polsatsport.pl