30 lat od zatrucia srebrem, czyli gdzie są chłopcy z Barcelony

Już 30 lat minęło od ostatniego medalu olimpijskiego dla Polski w dyscyplinach drużynowych. Piłkarze Janusza Wójcika w finale IO 1992 przegrali na Camp Nou, w obecności prawie 100 tysięcy widzów i króla Juana Carlosa, 2:3 z Hiszpanią. Przypominamy, jak potoczyły się kariery i losy srebrnych medalistów, analizujemy dlaczego nie udało się - jak zapowiadali - "zmienić szyldu i jechać dalej", a także sprawdzamy co robią obecnie. Losy niektórych potoczyły się bardzo burzliwie.
Trener:
Janusz Wójcik. Jedna z najbardziej barwnych i kontrowersyjnych postaci polskiego futbolu. Lubił się zabawić, dobrze zjeść i degustować trunki. Niewątpliwie zdolny menedżer i organizator. W kadrze olimpijskiej i Legii mocno pomagał mu Paweł Janas, a podczas igrzysk w Barcelonie włączał się w funkcjonowanie drużyny nawet sam Kazimierz Górski. Tak czy inaczej, stworzył bardzo mocny zespół, który pięknie grał w piłkę i zdobył dla Polski ostatni medal olimpijski w sportach drużynowych.
Za trenerem ciągnęła się sprawa wpadki dopingowej trzech piłkarzy przed Barceloną. Później prowadzonej przez niego Legii PZPN odebrał mistrzostwo Polski za korupcję w 1993 roku. Kilka dni przed tą decyzją odłożył bez słowa słuchawkę po moim telefonie i pytaniu, czy to prawda, że Leszek Pisz i Marcin Jałocha zamiast być na ostatnim treningu Legii w Warszawie pojechali do Krakowa. Jako dziennikarski młokos opisałem to w "Sztandarze Młodych". Wiceprezes PZPN Ryszard Kulesza, gdy wypowiadał słynne słowa "cała Polska to widziała" i Legia traciła mistrzostwo, wymachiwał z mównicy gazetą z moim artykułem.
Wójcik wyjechał do Emiratów Arabskich (gdzie nie zdołał odnieść sukcesu z tamtejszą reprezentacją olimpijską), a jego asystent i następca Janas zdobył z Legią dwa tytuły mistrzowskie (ten w 1994 roku jest też zasługą Wójcika, który prowadził zespół w rundzie jesiennej) i awansował do Champions League.
Wrócił w roli zbawcy z Emiratów i został selekcjonerem drużyny narodowej. Prowadził ją z rozmachem, robił wokół siebie dużo szumu, ale awansować do finałów Euro 2000 się nie udało, choć zremisował z Anglią w Warszawie. Został zwolniony. Pracował później w kilku polskich klubach, także na Cyprze, w Syrii i w Omanie, ale znaczących sukcesów już nie odniósł.
Był posłem na Sejm z ramienia Samoobrony. Skazany przez sąd za udział w korupcji w polskiej piłce, zdyskwalifikowany za to przez PZPN na cztery lata. W młodości go ceniłem, później bardzo się nim rozczarowałem i zerwałem z nim kontakty, ale długo miałem do niego słabość.
Rozbrajał mnie, gdy pytał czy braci Laudrupów na pewno jest dwóch, gdy poprosiłem go o wybranie jedenastki roku na świecie. Albo wtedy gdy mówił, że powoła Nowaka z Flamengo (a w tym klubie grał Piekarski), albo Kasztelana z Polonii (a grał w niej wtedy Kaliszan).
Gdy poleciałem w 1997 roku do Dubaju na Puchar Świata w wyścigach konnych i zrobić reportaż o Wójciku... nie zdołaliśmy się spotkać. Trenera dwa razy zmęczyły upały i nie był w stanie wysłać po mnie samochodu, który zabrałby mnie do jego klubu na pustyni (nie było tam komunikacji publicznej). Za kilka dni przysłał za to przez zaprzyjaźnionego kapitana LOT-u swoje zdjęcia na wielbłądzie, w turbanie itp. Zrobiłem reportaż na telefon i jeszcze dostałem za niego nagrodę w redakcji. Nie widząc Wójcika wtedy na oczy.
Gdy wrócił z Emiratów, zrobiłem mu nawet taką ściągę z listą najlepszych polskich zawodników na poszczególnych pozycjach i krótką charakterystyką stylu gry i oceną. Wójcik długo bowiem siedział u szejków, miał ograniczony dostęp do polskich mediów i nie mógł śledzić zbyt wielu meczów Polaków w telewizji, dlatego nie miał na starcie pełnego przeglądu kandydatów do kadry.
Pięć lat temu Janusz Wójcik miał w domu wypadek, potknął się i uderzył mocno w głowę, pojawił się krwiak. Po operacji nie wybudził się ze śpiączki farmakologicznej. Zmarł 20 listopada 2017 roku. Smutny koniec. Pozostaną jednak piękne wspomnienia z gry jego drużyny 30 lat temu na hiszpańskich stadionach.
Przejdź na Polsatsport.pl